17 maja 2012

85.

Blondyn spojrzał ze zdziwieniem na Saula, po czym jednym szybkim ruchem strącił jego dłonie ze swoich pośladków.
- Nie trzeba, stary. Mi to tam nawet wygodnie jest.
- Ale oni -Kudłaty wykonał zamaszysty gest dłonią dookoła, pokazując na ludzi kłębiących się w coraz większej ilości wokół nich.
- Trudno -McKagan wzruszył ramionami z wielkim uśmiechem na twarzy.
Slash pokręcił powoli głową i chwytając przyjaciela za koszulkę wrzucił go brutalnie do taksówki trzaskając drzwiami.

Axl wcale nie czuł się zawstydzony przy Stevenie. Wręcz przeciwnie. Co jakiś czas spoglądał zniecierpliwiony w jego stronę czekając, aż blondyn zdecyduje się wziąć z nim prysznic.
Perkusista stał oparty o ścianę i cały czas przyglądając się Rose'owi wydawał się myśleć o zupełnie czymś innym niż goły, mokry, napalony wokalista pod prysznicem.
- Ee... Axl... to ja może jednak zobaczę co z tym zlewem..?
- Nie! Wszystko pod kontrolą. Nawet nie próbuj wychodzić!


Slash wysiadając z taksówki rozglądał się niepewnie dookoła. Nadal nie było reporterów, kobiet rzucających bieliznę i piszczącego stada nastolatków.
- Jest dobrze. -pomyślał w duchu Hudson. Szarpnął Duffa za sobą.
- A... dokąd my idziemy? -zapytał zaciekawiony basista.
- Zobaczysz. Miałem coś kupić. Ten sklep jest najlepszy, mówię ci!
Szedł szybko, wyraźnie podekscytowany, a za nim podążał McKagan wpatrując się w zamazany sprayem szyld nad sklepem. Kiedy minęli próg, do ich uszu dobiegł przyjemny dźwięk dzwonka zawieszonego nad drzwiami.
Gitarzysta bez cienia wątpliwości podszedł do kobiety za ladą.
- Dzień dobry, byłem tu jakiś czas temu. Tak. Ten duży. Miałem ochotę kupić go od dawna. Myśli pani, że jest duży, ale jednak nie za duży? Taki w sam raz? Bo pani ma takiego samego, prawda? I wcale nie jest za duży, tak? Nooooo. To poproszę -wyszczerzył się, wyciągając portfel.
Blondyn przyglądał się dziwnie, przechylając głowę i w milczeniu przeczesując włosy potargane przez wiatr.
Kobieta wyszła na zaplecze, po czym podała ciemnowłosemu sporej wielkości coś wyglądającego na pierwszy rzut oka jako prezent.
- Saul... ale święta są dopiero... -w tym miejscu Duff przerwał na chwilę licząc coś na palcach- Przecież jeszcze jakieś pół roku do Mikołaja! Chyba, że jest coś o czym nie wiem.
- Idioto. To nie dla ciebie. I to nie jest jakiś nowy komiks, słodycze czy coś takiego, więc nawet nie próbuj otwierać, bo stanie ci się krzywda.
- To... co to jest? -zapytał zdezorientowany chłopak.
- Zaraz zobaczysz.
Wyszli ze sklepu, kłaniając się uprzednio przyjaznej pracownicy. Duff dotknął palcem szarego pudełka. Drgnęło. Blondyn odskoczył wystraszony.
- Slash, Slash, to żyje! -wydarł się panicznie, piskliwym głosem.
- Bo to ma żyć, kurwa! Patrz. -gitarzysta dumnie otworzył wieko pudełka.
McKagan wsadził głowę do środka.
- WĄŻ, WĄŻ, SKURWIELU, TO WĄŻ JEST! -wydarł się znowu, upadając gołą dupą na chodnik i łapiąc się za serce. Patrzył jak Hudson zwija się ze śmiechu.
- A co ty myślałeś? -wyszczerzył się rozbawiony Saul pomagając przyjacielowi wstać.

- Steven... Wiesz... -jęczał Axl, leżąc na podłodze pod perkusistą- ...Ja w sumie... w sumie... dobra, nieważne...
Adler uśmiechnął się w odpowiedzi, poruszając biodrami nieco szybciej. Seks z wokalistą nie był dla niego aż taką przyjemną rzeczą, jak z Duffem, ale "Jak dają to się bierze". Rozejrzał się dookoła, myśląc, gdzie jeszcze Rose będzie chciał się z nim pierdolić - Kreatywności nie można mu było odmówić.


Alice pociągnęła ukochanego za rękę.
- Skończ żreć, Izzy, no skończ!
- Nyumpf, nyumpf -powiedział lekceważąco, wpychając do ust kolejną bułeczkę- Sma sumu ake o obue.
- Jakie "nie jęcz"? Wiem, że dobre, ale Izzy..! Ja chciałabym właśnie pojęczeć, rozumiesz?!
- Ak szesz, oasi upie iłatoł, osoie ojempfyf.
- Ale ja nie chcę wibratora, cholera, więc nie kupuj. Nic nie rozumiesz?! ...Proszę cię, no, przestań żreć!
Gitarzyście coś zaświtało. Wyprostował się, odgarnął włosy dłonią lepką od lukru, dżemu i innych słodkich rzeczy, spojrzał na dziewczynę i głośno przełknął spory kęs malinowego ciasta.
- Chodzi... chodzi ci o to... o to, że...
- Tak Izzy, właśnie o to.
- Ale... Przecież miłość nie opiera się na seksie i... Kocham cię i w ogóle...
- Izzy, miłość bez seksu to prawie nie miłość. No na litość boską, co ci? -Adlerowa była coraz bardziej poirytowana- Nie masz tego... no... no?
- Haha. Nie. Znaczy nie o to chodzi. Mam. Boże, kurwa, no słów nie mogę znaleźć.
- Ogarnij się -Alice usiadła na blacie kuchennym. Po kilku sekundach miała wrażenie, że już nie wstanie. Cały lepił się od różnego żarcia.
- Alice, bo ja... bo mi... bo...
- Tak?
- Bo mi nie staje.



- Ał, boli... -syknął Duff, ciągnąc Hudsona za koszulkę.
- Co cię boli? -zapytał troskliwie gitarzysta.
- ...Pupa boli -pisnął blondyn, niczym mały dzieciak, po czym wtulił się w Kudłatego.
- Duff, pysiaczku, z kimżeś się jebał, że boli?
- Nie o to chodzi! Bo... popatrz -McKagan odwrócił się i wypiął tyłek w stronę chłopaka.
- Boże, stary, nie przy ludziach... Boże, stary, ile szkła!
- Boli... Wyciągnij to ze mnie..! -basista miał łzy w oczach. Chyba serio bolało. Cóż, trzeba ratować. Dzielny Pudel na pomoc! Hudson zaczął wyciągać szklane odłamki z tyłka Duffa, uprzednio odstawiając pudło z wężem pomiędzy swoimi nogami.
Ludzie nawet przestali się dziwić.

9 komentarzy:

  1. Anonimowy17 maja, 2012

    Wyobraziłem sobie Slasha wyciągającego odłamki szkła z tyłka wypiętego na niego Duffa po środku jakiejś tłocznej ulicy w L.A.
    I już słuchanie Gunsów nigdy nie będzie takie samo. Pomińmy to- ja nawet nie potrafię skupić się na zagraniu żadnego z ich kawałków, bo pochłania mnie myślenie, który z nich ma większego chuja.
    Co wyście ze mną zrobiły....

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam ostatni fragment od "Boże, stary, ile szkła! [...]" i byłam pewna, że to kontynuacja Słoika w Dupie. a sie wystraszyłam, łokurwa.
    Steven chciał być twardy, ale nie wyszło. No cóż. >D
    Chociaż.. chociaż nie. On pozostał twardy.
    No pacz, kurwa. Izzyemu nie staje. Biedny, naprawdę.
    A Sauluś z wężem jest taki troskliwy TwT

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy17 maja, 2012

    biedny Izzy. biedna Alice!


    Slash<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedno wielkie NO NIEEE!! ;D
    To wszystko nie miało być tak! (No, w MOIM ŚWIECIE nie miało być tak xD)!
    Axl miał w ostatniej chwili trzasnąć Stevena w mordę i powiedzieć, że tak naprawdę nie chciał się z nim pieprzyć, tylko chciał sprawdzić czy dalej kocha Duffa, bo on go tak naprawdę kocha (w sensie Rose). Ale teraz wszystko legło w gruzach. :( Nic, tylko się pociąć i wykrwawić, potem spalić, zakopać, odkopać, poszlachtować nożem, przemielić maszynką do mięsa, ubić tłuczkiem do kotleta, utopić w jeziorze i jeszcze raz spalić. Na koniec dokonać autopochłonięcia własnych prochów. :(
    Ale Slash ma węża. *.* Jak uroczo :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mvahahaha! Rose dokonał misji życiowej :D A Steven chyba jednak kocha swojego duffa ^^ i wszystko będzie ok. Slash z Rose i Duff z Stevenem :D, nie wiem, ale taki układ najbardziej do mnie przemawia :D i Izzy biedny! nie staje mu ! :( to teraz wiadomo kto ma najmniejszego...

    OdpowiedzUsuń
  6. I zapewne Alice go tak podnieci, że mu jakimś cudem stanie ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy17 maja, 2012

    Nie chcąc się rozpisywać, podsumuję to długim: "hahahahhahahhahahahhahahhahahahahhahahahahhahahahahah"- jakoś tak brzmiałam, kiedy przeczytałam ten rozdział.

    dzeemmezd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy17 maja, 2012

      FUCK. Jakieś spacje zrobiłam w tym komentarzu.

      Usuń
  8. Zajebiste nie mogę już się doczekać następnego *__*

    Zapraszam do mnie john-n-eddie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń