- Tony?
- Tak?
- Nie wiem co się dzieje ze Slashem. Nie mam pojęcia, a ty mi nawet nie chcesz powiedzieć, ile czasu minęło odkąd ostatnio się widzieliśmy. Kocham go, wiesz?
Chłopak odwrócił głowę i wziął głęboki wdech, po czym znów starał się patrzeć wprost na wokalistę.
- Kochasz go i on też cię kocha. Wiem to. Wiem że ostatnio nie było ciekawie, ale wszystko będzie dobrze -mówił spokojnie- Odprowadziłbym cię do domu, ale nie mogę...
Najwyraźniej chciał coś jeszcze powiedzieć, ale pociąg zaczął zwalniać, zbliżając się do wielkiej bramy jakiejś jeszcze większej hurtowni, czy innego zakładu, więc Benson szarpnął Axla, by wstał.
- Skaczemy. Liczę do trzech.
Wokalista przełknął ślinę. Naprawdę się bał mimo, że maszyna nie pędziła już z taką dużą prędkością.
- Raz... dwa... Axl skacz! -wrzasnął blondyn.
Obaj wylądowali dla odmiany na miękkiej trawie. Wstali rozglądając się dookoła. Słońce już zachodziło, rzucając rudo-złote światło na łąkę jak i na nich samych. Rose wziął głęboki oddech. Spaliny. Dym. Pachnie jak... Los Angeles. Byli co prawda jedynie na obrzeżach, ale nic to, przecież to i tak w domu!
- Posłuchaj mnie -zwrócił się do niego Anthony- Żyję i tak za długo, niż to było planowane. Dłużej nie dam rady uciekać.
To powiedziawszy, chwycił rudego za rękę i pociągnął za sobą. Biegli. Długo biegli. Axlowi już zaczynało brakować tchu, a gdyby nie był wokalistą( co się z tym wiąże, nie miałby tak wyćwiczonych płuc), a zwykłym wyjadaczem chleba, na pewno sunąłby już martwy po ziemi.
Po pewnym czasie Rose czuł, jak dłoń blondyna zaciska się na jego dłoni coraz bardziej i bardziej. Biegli prosto na stojącą przy krawężniku taksówkę. Anthony otworzył drzwi niemal je wyrywając, wskoczył na tylne siedzenie z wrzaskiem "Jedź kurwa!". Axl oparł się głową o przedni fotel i płacząc, jednocześnie uspakajał oddech.
- Jedź kurwa! Nie słyszałeś?! -warknął taksówkarzowi prosto do ucha. Kiedy podniósł się na siedzeniu, podciągnęła mu się koszulka, ukazując brudną rękojeść noża spoczywającego w jego kieszeni. Groźnie wyszło, a Benson był agresywny. Przerażony taksówkarz ruszył z piskiem opon, uderzając bokiem w jeden z samochodów zaparkowanych wzdłuż, bądź co bądź, wąskiej ulicy. Tony puścił wiązankę, w której "skurwiały zjeb" było najłagodniejszym określeniem. Kierowca jechał szybko i tak, by blondyn, który nie miał zapiętych pasów, obijał się o co się tylko da, chciał mu po prostu coś zrobić i zadzwonić na policję. Robił to dopóki nie spojrzał w lusterko wsteczne, w którym odbiła się zapłakana twarz wokalisty i jego przekrwione, podkrążone oczy. Sekundę później niedomknięte drzwi po jego stronie otworzyły się, a jego samego niemal wyrzuciło na ulicę.
- Co ty robisz, pierdolony taksiarzu?! -wydarł się Tony, wychylając się na przód samochodu. Jedną dłonią trzymał oparcie kierowcy, drugą - dłoń Axla, który bezskutecznie próbował zamknąć drzwi, oderwane po chwili przez przejeżdżającą ciężarówkę- Zatrzymaj się, słyszysz kurwa?!
Mężczyzna posłusznie się zatrzymał. Oparł głowę na kierownicy, a pasażerowie wysiedli - rzecz jasna nie płacąc.
Biegli jeszcze jakiś czas. Los Angeles wydawało się dziwnie wyludnione. Zatrzymali się na jakimś moście. Nie był duży. Rose go nawet na oczy nie widział wcześniej, nie był w żaden sposób oznaczony, a stała na niej tylko jedna latarnia, mrugając co jakiś czas swoim żółtym światłem. Tony splunął do wody.
- Tutaj się żegnamy -powiedział nadzwyczaj spokojnie. Co za nagła zmiana zachowania. Znowu.
Z ust Axla wyszło tylko ciche "Ja pierdolę". Rozryczał się, przecież nie mogło być inaczej. Obaj wiedzieli, że prędzej czy później przyjedzie tu policja, bo nawet jeśli zgubili ich wcześniej, to taksówkarz musiał zadzwonić, a wtedy całe L.A. postawiono by na nogi. Otarł łzy i spojrzał na blondyna wyczekująco. Przysunął się blisko, jeszcze bliżej, jeszcze i jeszcze bardziej. Chciał go pocałować.
- Nie. Axl, przestań. Jesteś w związku, możecie być naprawdę szczęśliwi. Nie potrzebujesz innego faceta, potrzebujesz jego. Wiem, że to chwila słabości, bo tęsknisz za tym, ale to nie ja jestem Slashem. Nie potrzebujesz nikogo innego na to miejsce i mówię to nie jako Anthony Benson, a jako twoje sumienie. No -oparł ręce na biodrach- Czas już na mnie.
Mówił to z takim spokojem, jakby miał iść po prostu do domu, spać i obudzić się następnego dnia. Niebo zaczęło szumieć. Jak helikopter. Ale to nie był helikopter, bo słyszał go tylko Axl, który starał się nie panikować. Chyba każdy wie, jak to jest, kiedy siedzi się w domu samemu i myśli o tym, że gdzieś może czaić się psychopata, po czym słyszy się kroki, a to tylko strach chodzi nam po głowie. Tak. Strach. No właśnie. Rose znowu wybuchnął płaczem.
- Życzę szczęścia -powiedział pocieszająco Benson, po czym przytulił go- Już nie przedłużajmy, nie mogę.
I skoczył.
Tak po prostu.
A Axl niby spokojnie zniósł ten moment, kiedy wychylał się przez barierki i widział, jak ciało chłopaka rozbija się o ostre kamienie.
Jak tam wakacje? :)
O matko.. Tony o ____ o
OdpowiedzUsuńO matko.. Axl o____o
Nie będę ryczeć, nie będę ryczeć, nie będę ryczeć..
o kurwa...*.*
OdpowiedzUsuńnormalnie, zaraz się pobeczę, ale nie z powodu Josha, tylko że wróciło stare The Story, te które tak baaaardzo pokochałam. Geeeeeenialny rozdział. Wróciłyście. nareszcie ;). aa i jeszcze ten słodki, ciotowaty Axl *.*, którego też osotanio mi brakowało :D
a wakacje, hm narazie nuda, ale zobaczymy jak będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńTony.. jezujezujezujezujezu.
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE ZAJEBISTE
OdpowiedzUsuńJeden z najlepszych rozdziałów ;)
OdpowiedzUsuń- MrsIzzyStradlin
uuuuuuuuuu.
OdpowiedzUsuńmyślałam, że Benson jakims cudem przeżyje, ale te "ciało chłopaka rozbija się o ostre kamienie" zabiło moją nadzieje..
teraz pozostaje zapytać co z Axlem? No bo niby po co Tony go tu ciągnął ze sobą -,-
czekam na kolejny ;]
Eeh... Czyli jednak Josh (bo dla mnie zostanie Joshem, jakkolwiek inaczej by się nie nazywał) nie był złym psychopatą, który chciał zabić Axla, posiekać go w plasterki i zakopać w ogródku? Szkoda... Ale przynajmniej się zabił. No sory, ale nie zamierzam udawać, że jest mi jakoś specjalnie przykro xD Ja tam mam w zwyczaju zabijać postaci jak przestają być potrzebne, więc już się przyzwyczaiłam. Josh przestał być zły, to i poco miał być sobie dalej, taki bezsensownie milusi i słodziusi. Więc już nie będzie :D (Kurde, czuję się jakimś potworem bez serca, że tu takie rzeczy wypisuję, ale naprawdę miałam do końca nadzieję, że on jednak JEST zły. Ot, na przykład mógłby w ostatniej chwili złapać Axla za rękę i spadliby obaj...
OdpowiedzUsuńAle rozdział jest świetny :D Choć czekam na ten specjalny o Izzym xD xD
A wakacje świetnie. Zresztą jak mogłoby być inaczej? Nigdy nie ogarniałam ludzi, którzy wolą szkołę tak po prostu. No ale cóż, niektórych rzeczy się nie ogarnia i tak już jest xD
Taak... czekamy na następny ;D
To opowiadanie zrobiło się tak pojebane, że brak słów. Oczywiście to właśnie czyni je zajebistym. :3
OdpowiedzUsuńNiech Axl wróci wreszcie do domu. :D:D
Za chiny nie mogę zrozumieć, jaką posługiwał się Benson. Niepotrzebnie ciągał tego biednego Axla za sobą, przecież zacny pan Rose potrafiłby znaleźć drogę do domu. Albo zwyczajnie powiedzieć taksiarzowi, gdzie chce jechać.
OdpowiedzUsuńI swoją drogą, ja się pytam, dlaczego on popełnił samobójstwo. Okej, był dilerem, ale, co się z tym wiąże, musiał obracać się w tych "czarnych kręgach". Lewy paszport, farba na włosy ew. implanty i heeeja. Poza tym muszę, po prostu muszę, wytknąć, że nie wiem, dlaczego w ogóle siedziało mu na karku FBI. Gość powiedział tyle, że kumpel go wydał. Ale, cholera po, co angażować w to jednostki specjalne? W latach 80'-90', handel dragami nie był takim przestępstwem, jak teraz (chociażby pan Stradlin heroiną handlował, a FBI go nie ścigało).
Kolejna kwestia, to postać pana czarnego charakteru i tajemniczego pudełeczka. Mam rozumieć, że pan Rose targał je ze sobą przez cały czas i pan czarny charakter nie miał z tym problemu? Przecież oni uciekali przed jednostkami specjalnymi. Czysto teoretycznie stwierdzę, że w takich chwilach, raczej biegnie się na złamanie karku i automatycznie rzuca się każde obciążenie.
Jeszcze jedna sprawa. Taksiarz był głupi. Pan czarny charakter trzymał go na muszce, a on obijał go o ściany i odpierdolił drzwi od SWOJEGO samochodu. Po co? Właśnie, nie wiem.
Taaak. To moje prywatne spostrzeżenia, jeżeli chodzi o błędy logiczne. Stylistyczne i językowe też są, ale mnie wręcz zraniła logika. Mea Culpa, gdyż jestem zapaloną czytelniczką właśnie kryminałów i takie sprawy rzucają mi się w oczy.
To tyle.
Za chiny nie mogę zrozumieć logiki, jaką posługiwał się Benson.
Usuń*Zgubiłam słowo.
Napiszę tu coś, zanim zaczną nas bronić, bo później się tu taki niefajny burdel robi.
UsuńDzięki. Tak, taksiarz był głupi. Oni wszyscy są głupi przecież. Co do niektórych rzeczy może nie masz racji, to znaczy, no, chodzi mi o to, że niektóre rzeczy się wyjaśnią później, a niektóre to po prostu nasze błędy. I tyle. :D
Tu nie ma logiki.
Jeszcze raz dzięki.
W zasadzie nie ma za co dziękować, gdyż w głębi mojej złośliwej duszy lubię wytykać ludziom błędy ;p
UsuńA żeby nie było niedomówień powiem, że ja naprawdę waszego bloga lubię, ale nielogiczności tego typu mnie irytują.
Swoją drogą... Jeżeli ma się co nie co wyjaśnić, czekam na to z niecierpliwością. Może jakiś spoiler?
Nielogiczności były i będą, dopóki nie będziemy lepsze w pisaniu, a staramy się bardzo. Wytykanie błędów jest fajne! :D
UsuńCzekać na rozdział, siad, zdechł pies, a teraz kółeczko, bo jestem wredną małpą i mogę wam rozkazywać! :3
Nie no, ale czekać trzeba. .-.
Popłakałm się.
OdpowiedzUsuńGłupi taksówkarz, co on bierze? oo
OdpowiedzUsuńNo i powiem tyle, że zarąbiste jak zawsze. :D
[ trochę tego przeczytałam, czyt. wszystko. XD ]
A co do wakacji.. chyba znowu będą do dupy. -,-
czejść, tempe dzieci. ale bżydki blog. hujowy. a ałtorki są niewyrzyte i fredne. i ten ródy hój w opowiadaniu mnie wkórza. sam gnuj nie fie czego hce. tu koha tego włosiatego kolesia a tó go ciągle zdaradza. i fogule wescie sie wszyscy pierdolnijcie w głuwki i ósóńcie bloga.
OdpowiedzUsuńNa fszysdko psrżyidzie czas. :)
Usuńniet, ja kórfa z tym ósónienciem rzartowałam. hójowy, ale nie ósówać :P
UsuńTony był moim idolem! Prawie się poryczałam,jak jego "ciało rozbiło się o ostre kamienie" ;<<<
OdpowiedzUsuńNa zawsze pozostaniesz w naszej pamięci i sercach. Spoczywaj w pokoju Anthony! [*]
A tak ogólnie to nie ma co pisać. Jak zwykle zajebistość ocieka wami <3
Sama zajeibstość, ale szkoda mi Josha. ;_;
OdpowiedzUsuńNie umiem pisać ładnych komentarzy :(
Ale opowiadanie mi się baaardzo podoba <3
Czekam na nowy *.*
~Sumi
O.O Ostro jest, podoba mi się. lubię takie opowiadanka. Można by z tego wydać pokaźną książkę, a jakie by miała branie ^^
OdpowiedzUsuńPowinna być lekturą szkolną, o !
Usuńomawianie rozdziału XXX na polskim byłoby faajne. ;D
UsuńProblemChild miałam to napisać XD
UsuńTak ogólnie to rozdział 30 to mój ulubiony jak na razie. I pierwsze rozdziały... Kurwa, dajcie nowy. Jak Sumi zaczyna publicznie przeklinać to jest już źle xD
~Sumi
My czekać na rozdział 97.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to więcej punkowego pyska proooszę... znaczy Duffa *___*
OdpowiedzUsuńeh. ile można czekać, laski no..
OdpowiedzUsuńszkoda że nie ma już palca ;(
OdpowiedzUsuńOk, choć niecierpliwimi się już, poczekamy...
OdpowiedzUsuńKurwa no!Ja chce nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńCześć, jest 11 lipca.
OdpowiedzUsuńod ostatniego rozdziału minęło 10 dni, średnio sprawdzam bloga co godzinę, dzień ma 12 godzin, zawsze, gdy wchodzę sprawdzić, to czytam ostatni rozdział.
mnożąc ilość dni z ilością godzin (10x12) wychodzi 120. Już 120 razy sprawdziłam bloga, przeczytałam rozdział 96 i uroniłam 120 łez po przeczytaniu ostatnich słów. Więc błagam Was, dajcie rozdział 97. ZLITUJCIE SIĘ NADE MNĄ. <3
-Stev.
dlaczego nie ma 95 rozdziału ????????????
OdpowiedzUsuń42 year old Programmer Analyst I Rheta Waddup, hailing from Schomberg enjoys watching movies like Chapayev and Vacation. Took a trip to Barcelona and drives a Mercedes-Benz 540K Special Roadster. czytaj wiecej
OdpowiedzUsuń