16 lipca 2012

98.

Tęsknota za Slashem wróciła z podwójną siłą, gdy ujrzał małą karykaturę Saula Hudsona, wyżłobioną jakimś ostrym przedmiotem na ciemnoszarej warstwie farby, spod której wesoło wyglądała żółta. Jaskrawa i przerażająco błyszcząca, jak nóż, czy czym to narysowano. Na myśl o ostrym przedmiocie jego myśli znowu nawiedził potworny obraz Josha, z którego przebitego ciała leciała krew, a on jeszcze krzyczał. Przeraźliwie krzyczał. Ciekawe co wtedy myślał. Może żałował, że skoczył? A może żałował, że nie umarł od razu? A jeśli właśnie wtedy wpadł mu do głowy pomysł na to, jak inaczej mógłby się oderwać? Każda myśl rozrywała Axla od środka. Łzy napływały mu do oczu, a gardło zaciskało się mimowolnie. Nie panował nad tym, jak zwykle zresztą. To było silniejsze.
Z zaciśniętymi powiekami zaczął macać dłonią po ścianie, gdy w końcu złapał słuchawkę telefonu. Otworzył oczy i wybrał numer. Nie był do końca świadomy, do kogo ów numer należy. Znał go, ale kompletnie nie potrafił nikogo z nim skojarzyć. Przerywany dźwięk, wydobywający się z słuchawki wydawał się chłopakowi okropnie głośny. Jakby ogłuszał go. Regularne, głuche piski wydawały się być... martwe. Kolejna dziwna myśl.
A jeśli... odbierze Tony? Nie, nie ma go. Nie żyje. Przecież.
Po kilku sygnałach usłyszał znajomy głos.
- Tak?
Chwila namysłu.
-...Steven?
- Ja. Kto mówi?
Rose zdziwił się, że przyjaciel nie poznaje jego głosu. Czy naprawdę brzmi inaczej? Głos mu drżał, było mu zimno i bardzo się bał. Możliwe, że to sprawiło, że był nie do poznania. Nie był w stanie odpowiedzieć, wybuchnął płaczem. Przez łzy (które swoją drogą umożliwiły Stevenowi zidentyfikowanie rozmówcy, bo kto inny wybucha płaczem na samym początku rozmowy?) kazał mu przyjechać w trybie natychmiastowym. Podał nazwę ulicy, odczytaną z pobliskiego drogowskazu. Sam czuł się jak w obcym mieście. W sumie, to Los Angeles było obce i zimne, jakieś milion razy większe od jego Lafayette. Nie odłożył nawet słuchawki, tylko rzucił ją niedbale. Usiadł na zimnym kawałku spękanego betonu, który służył za podłogę, przytulił swój plecak, zwinął się w kłębek i trzymając głowę w dłoniach czekał na perkusistę.
Minęło pół godziny, które dłużyło się cholernie. Na jakiś czas brzuch przestał go boleć. Wyciągnął z plecaka papierosy i zapalniczkę. Ale nic z tego, palenie nie mogło dojść do skutku, przez wilgoć, która przesiąknęła je w całości. Nagle głośny pisk opon i jasne, żółtawe światło poderwało wokalistę na nogi. Z samochodu wysiadł blondyn i zaczął wołać go po imieniu, zdziwiony kompletną pustką jaką zastał. Rose zaraz ostatkiem sił pobiegł do niego, by rzucić mu się na szyję.
- Kocham cię, Steven, kocham cię -mówił cicho. I nie chodziło o jakieś głębokie uczucia, to była po prostu wdzięczność.- Kocham cię...
I już jakby zasnął. Zgasnął. Przez chwilę wydawał się spokojnie martwy, bo zamknął oczy i nawet nie oddychał. Steven chwycił jego nadgarstek, chcąc wyczuć tętno, na co Axl zareagował cichym westchnięciem. Więc żyje. Od tego momentu oddychał już normalnie. Adler ułożył go na tylnym siedzeniu i okrył jakimś brudnym, zakurzonym kocem, który od dłuższego czasu leżał w tym samochodzie.

* * *

Cześć Izzy.
Siedzę tu sobie sama i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Czekam aż wrócisz i myślę głównie o Tobie, wiesz? Mieszkamy w tym domu we trójkę, ale czuję się tak, jakbym była sama. Steven schodzi na dół tylko czasami. Od kiedy wyjechałeś, nic się akurat pod tym względem nie zmieniło. I nawet bałagan tutaj jest taki sam. Chyba powinnam posprzątać, dopóki nie ma kto robić tutaj takiego burdelu, jak zawsze. Duff chyba śpi. Ciągle. Nie wiem, bo się z nim nie widziałam. Steven siedzi z nim prawie cały czas. Kurczę blade, no do czego to doszło, żeby własny brat nie miał nawet czasu, żeby mnie chociaż trochę poprzedrzeźniać. Teraz go nie ma nawet w domu. Jakąś godzinę temu wyjechał, nie wiem gdzie. Może do Ciebie? Izzy, proszę cię, nie daj się katow

- Alice, szykuj wódkę i bandaże!

Zerwała się z miejsca i spojrzała na niego z niezrozumieniem. Po chwili i jego ponaglającym warknięciu dotarło do niej. Posłusznie udała się do łazienki po bandaż, a wódkę łatwo tutaj znaleźć. Tak, wypadało by posprzątać.

* * *



- Mój Boże -stłumione głosy docierały do Axla gdzieś z korytarza. Nadal czuł na sobie ten sztywny, sfilcowany koc. Szumiało mu w głowie.- Ale on żyje, prawda? Oddycha?
- Tak.
- A bardzo źle?
- Sam zobacz. Trzeba mu opatrzyć jeszcze kilka ran.
Bez wątpienia te głosy należały do Stevena i...
- AŁA! -wydarł się Rose na całe gardło, kiedy Slash przyłożył watę do rany na jego czole. Podniósł się do siadu, a kiedy zobaczył znajome loczki i idealne dłonie, uśmiechnął się, chociaż bolało. Zorientował się, że jest prawie nagi, a całe ciało jest w siniakach, które zabolały od samego patrzenia. Cieszył się jednak, że nareszcie jest bezpieczny, że może normalnie zjeść i iść spać. Tylko najpierw... trzeba oczyścić rany.
- Ćśś... Spokojnie -powiedział troskliwie Hudson, znów przecierając po ranie. Jest niesamowicie kochany kiedy się tak zachowuje. Nawet jeśli to boli tak kurewsko bardzo, że ma ochotę się go zabić.
Alice przyniosła talerz z jedzeniem. Było ciepłe, jeszcze parowało. I pachniało jabłkowym ciastem. Może dlatego, że właśnie nim było. Steven przyszedł z poduszką. To była ładna poduszka. Biała w misie i kolorowe serduszka. Rose znów opadł na kanapę. Gitarzysta pochylił się nad nim nisko, już zetknęli się wargami, już wszystko mogło być dobrze... Ale krzyk taki, jakby kogoś dosłownie obdzierali ze skóry, przerwał tę słodką chwilę. Po chwili rozległ się jeszcze donośny huk i brzęk szkła. Ktoś rzucał się po pokoju Duffa, a tym kimś był najprawdopodobniej sam Duff.
I nagle zrobiło się pusto, bo wszyscy pobiegli na górę, a ranny został sam.

33 komentarze:

  1. o kurwa. to jest kurewsko zajebiste *.* i ten moment, gdy Slash z Axlem już prawie się pocałowali *.* jak można było im przerwać?! :( ale moja wyobraźnia pracuje, masakra! ja już chce następny...nie wytrzymam..;(

    OdpowiedzUsuń
  2. zmartwychwstałam i czekam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie wy się podziewacie znowu?! O.o

      Usuń
    2. Tu i tam i na Jarocinie. ;)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Yyy? xD
      Fajnie macie z tym Jarocinem. ; )

      Usuń
    5. Ivy - Nie oglądam, moja jest brudna.
      P. na Jarocin, ja na Woodstock. Możecie już srać z zazdrości. (to oczywiście chamsko brzmiący żart.)
      A kto jedzie na Woodstock?


      [fajny spam robimy <3]

      Usuń
    6. ja na woodstock sie wybieram ;)

      Usuń
    7. powiedział anonim xd

      Usuń
  3. Ej , ja chyba czegoś nie doczytałam , gdzie wybył Izzy? ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh, Poczynając od WSZYSTKIEGO, a kończąc na WSZYSTKIM, rozdział jest zajebisty :3
    Chyba najlepszy od dłuższego czasu ;D
    Serio, podobał mi się każdy szczegół, od poduszki w misie przyniesionej przez Stevena, po sztywny sfilcowany koc znaleziony w samochodzie.
    Czy wy musicie nas tak trzymać w napięciu? Musicie? Bo ja to tym razem wezmę i umrę i to będzie koniec moich radosnych przygód.
    Co jest z Duffem, co jest z Izzym, co się w ogóle dzieje? O.o
    xD Czekam na następny :3
    Ave Wy!

    OdpowiedzUsuń
  5. mega. Kurde, przez wyjazdy mam ogromne zaległości na blogach ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisząc zdrobniale, bardzo dobry rozdział, co po pierwsze. Po drugie: gdzie jest Izzy?
    "Steven przyszedł z poduszką. To była ładna poduszka. Biała w misie i kolorowe serduszka" - to lubię. O.O

    laura.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej ;)
    Chciałabym zaprosić Cię na mojego bloga ;)
    my-little-big-hell.blogspot.com
    Zapewne wiele osób zadręcza Cię zaproszeniami, ja natomiast zrobię to tylko raz. Nawet jeśli usuniesz ten komentarz, dla mnie ma znaczenie, że w ogóle został przejrzany. A może Cię skusi :)
    Historia młodej dziewczyny molestowanej przez ojca.
    Co się z nią stanie ? :)

    Serdecznie zapraszam ! :)

    Blood :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wow super wciągające :D:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow! Świetne opowiadanie! Axl i Slash - podoba mi się to :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam the story od dłuższego czasu... Nie ujawniałam sie i przepraszam!!! Opowiadanie jest naprawdę przezajebiste! Czekam na was wracajcie błagam!! Dlaczego izzy spierniczył? Ja... Umrę przez Axla i Duffa oni se cały czas coś robią :P. Woodstocku zazdroszczę jak nie wiem! W następnym roku pewnie dopiero pojadę... Na koncercie GnR w Rybniku byłyście?
    Mrs.Brownstone

    OdpowiedzUsuń
  11. Wasz blog zaczęłam czytać dziś o 12 tak mnie wciągnął ze cały dzień go czytałam jest tak kurewsko zajebisty<3 Slash<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  13. Dawajcie kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  14. Noo , już nie mogę się doczekać następnego!

    OdpowiedzUsuń
  15. KIEDY DO CHOLERY DACIE NASTĘPNY ROZDZIAŁ ?
    Odpiszcie...
    żyjecie tam ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiecie, to zaczyna być już wkurwiające jak wstawiacie jeden rozdział na dwa tygodnie ku uciesze napalonych dzieci >.< Rozumiem, że macie swoje życia, ale jeśli macie swoich czytelników to nie sądzicie, że należy im się choć trochę szacunku?
    Nie jestem stałą czytelniczką, ale jak widzę komentarze waszych... cóż "fanów" to szlag mnie trafia, bo oni wybaczają wam wszystkie błędy i niedomówienia. Zastanówcie się, co wy właściwie robicie i może trochę ogarnijcie. Wystarczyłoby tylko poinformować, kiedy będzie następny rozdział żeby wszyscy nie wchodzili codziennie, łudząc się, że łaskawie coś dodałyście. No kurwa mać, nie chodzi mi nawet o przepraszanie, bo nie sądzę żebyście były w stanie.
    Może jestem niesprawiedliwa, ale doszłam do wniosku, że wypadałoby was trochę opierdolić, bo to co odstawiacie naprawdę mnie przeraża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo za odwagę, dzięki za opierdal.
      Jestem już w domu, więc myślę, że nowy rozdział pojawi się jakoś jutro, pojutrze.
      Trzymaj się :)

      Usuń
    2. Może nawet trochę mnie poniosło... Jeżeli was uraziłam to przepraszam, sama teraz twierdzę, że mój komentarz był dość opryskliwy. Mimo to cieszę się, że udało mi się was przywrócić do pionu i już czekam na nowy rozdział :)
      Pozdrawiam i weny życzę.

      Usuń
    3. Spokojnie, nie poniosło. Nie ma co przepraszać :) Dzięki wielkie.

      Usuń
  17. Znalazłam ten blog dzisiaj i cały przeczytałam w 8 godzin :D
    Inee o Gunsach były nudne , ale ten muszę przyznać że jest zajebisty ! ^^
    Szczerze się do monitora niczym koń rafał , a tu mój brat wchodzi .

    OdpowiedzUsuń
  18. Blog jest świetny ! Ale brak nowego rozdziału zaczyna mnie niecierpliwić .. Tak się nie robi ;p

    OdpowiedzUsuń
  19. Wy nawet nie wiecie jaka to radocha ,dla nas czytelników , gdy czytamy kolejny rozdział xd

    OdpowiedzUsuń
  20. fajny blog zapraszam do sb http://little-pink-shoes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam wasz blog w trzy dni.
    Przyznam, trochę chore, ale zajebiste xD
    Siedzę przed monitorem i się głupkowato śmieję. Jesteśmy z siostrą waszymi... yhh?... "fankami", jeśli można to tak nazwać. Nie raz się załamałyśmy czytając o Axlu (jeśli to się odmienia) proszącym Saulisia o lizaka.
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  22. Klimat jak ze Scooby Doo :D

    OdpowiedzUsuń